W momencie dojazdu pierwszego zastępu z hali o powierzchni około 120 metrów kwadratowych wydobywał się gęsty dym i płomienie. Sytuacja była bardzo niebezpieczna, ponieważ w hali były składowane łatwopalne odpady przygotowane do recyklingu. Do środka weszli strażacy w aparatach tlenowych i po kilku długich minutach, udało się zapanować nad ogniem. Po chwili gdy strażacy myśleli, że to już koniec akcji okazało się, że w części dachu był ukryty pożar. Na szczęście i tę sytuację udało się w miarę szybko opanować.

Jak dowiedział się nasz portal, spaleniu bądź nadpaleniu uległa połowa hali wraz z wyposażeniem. Przyczynę pojawienia się ognia bada teraz policja i biegły z zakresu pożarnictwa. Straty materialne są duże, a do czasu ekspertyzy biegłego z zakresu budownictwa, hala produkcyjna nie może być użytkowana.

Przed przyjazdem straży ewakuowano 10 osób znajdujących się wówczas na terenie zakładu. Nikomu nic się nie stało. Jak podsumowali strażacy, była to jedna z najpoważniejszych akcji ostatnich miesięcy. Hala w której wybuchł pożar, przylega do kolejnych dużo większych obiektów. Gdyby ogień zauważono chwilę później, dojazd strażaków opóźniłby się lub akcja gaśnicza zostałaby przeprowadzona nieprofesjonalnie, to mielibyśmy do czynienia z największym na Podbeskidziu pożarem od lat.



Na miejscu interweniowały jednostki: Państwowej Straży Pożarnej (posterunek zamiejscowy w Czechowicach-Dziedzicach), OSP Lipowiec, OSP Komorowice Śląskie.